Rozmowa z doc. dr. inż. Ireneuszem Fechnerem, kanclerzem Wyższej Szkoły Logistyki, przeprowadzona przez Marcina Piechockiego, redaktora miesięcznika "Kierunek Studia". Wywiad ukazał się w marcowym wydaniu gazety.
- Jest Pan pierwszym kanclerzem, z którym
przeprowadzamy rozmowę, zacznijmy zatem od wyjaśnienia czytelnikom, na
czym polega różnica pomiędzy rektorem a kanclerzem?
- W rozumieniu ustawy o szkolnictwie wyższym, uczelnie dzielą się na
dwa rodzaje: publiczne i niepubliczne. Te pierwsze to uniwersytety czy
politechniki i tam struktura zarządzania jest taka, że uczelnią rządzi
rektor pochodzący z wyborów. Ustawa w odniesieniu do uczelni
niepublicznych zezwala na zarząd określony w statucie każdej z nich i
tutaj uformowała się taka struktura, że częścią dydaktyczną kieruje
rektor, a częścią organizacyjno-administracyjną i finansową kanclerz.
Uczelnia niepubliczna ma swojego założyciela, który zatrudnia zarówno
kanclerza, jak i rektora. Można powiedzieć, że kanclerz jest
odpowiednikiem dyrektora administracyjnego uczelni publicznej,
aczkolwiek tam też ta funkcja przybrała teraz nazwę kanclerza. W
Wyższej Szkole Logistyki zajmuję się zarządzaniem nieruchomościami i
majątkiem uczelni, zatrudnianiem pracowników, pozyskiwaniem przychodów
dla uczelni i finansowaniem jej działalności.
- Jakie są powiązania pomiędzy Wyższą Szkołą Logistyki a Instytutem Logistyki i Magazynowania, który mieści się nieopodal?
- Bardzo ścisłe. Instytut jest inicjatorem uczelni i pośrednio jej
założycielem. Najpierw wydzielił on działalność szkoleniową do
podmiotu zależnego, spółki szkoleniowej „Centrum Edukacji
Logistycznej”, a ta spółka, całkowicie kontrolowana przez instytut,
jest formalnym założycielem uczelni. To nas stawia w wygodnej pozycji
rynkowej. Po pierwsze, mamy wsparcie merytoryczne i kadrowe. Po drugie,
mając to wsparcie, uzyskujemy dostęp do najnowszych rozwiązań w
zakresie logistyki i na bazie tych rozwiązań i doświadczeń ILiM
konstruujemy programy nauczania. Są różne opinie o przyczynach
zakładania uczelni niepublicznych i pewnie nieco prawdy jest również w
opiniach, że niektóre zakładano dla zysku. My akurat dość łatwo możemy
udowodnić, że nie taki cel przyświecał założeniu WSL. Ponieważ instytut
jest jednostką badawczo-rozwojową, stanowi rodzaj przedsiębiorstwa
państwowego, którego organem nadzorującym jest minister gospodarki.
Instytut nie po to doprowadził do utworzenia WSL, by na tym zarabiać,
tylko po to, aby najnowszą wiedzę logistyczną przekazać społeczeństwu,
zwłaszcza młodzieży. A dlaczego nie miały tego robić inne uczelnie?
Właśnie dlatego, że instytut zawsze był na czele tych zmian w zakresie
rozwoju logistyki i dostrzegał, iż na uczelniach publicznych, ani nie
ma wystarczających kadr – mówimy o początkach działalności WSL - ani
nie ma programów, dostosowanych do potrzeb rynku pracy według których
można było kształcić. Przypomnę, że dopiero kilka lat temu,
ministerstwo zatwierdziło kierunek logistyka do nauczania w szkołach
wyższych. Mając ogromne doświadczenie i kompetencje i widząc, że
kształcenie logistyczne nie jest najlepsze, instytut postanowił
utworzyć uczelnię.
- Czy WSL czuje konkurencję ze strony uczelni publicznych?
- Tak, musimy konkurować jakością kształcenia z politechnikami i
uczelniami ekonomicznymi. Ta jakość zawsze była naszym celem, chcemy
żeby była najlepsza. Zawsze staramy się pokazywać nowości, w tych
partiach materiału, które możemy kształtować według własnej woli.
Programy nauczania są dzielone na trzy grupy: pakiet – umownie nazwijmy
go – podstawowy, to przedmioty kształcenia ogólnego, następnie jest
pakiet obowiązkowy dotyczący właśnie logistyki i wreszcie trzecia grupa
– pewna liczba godzin, które uczelnia uznaje za ważne i może
zaproponować je studentom. W tym właśnie obszarze pokazujemy nowości,
głównie na zajęciach laboratoryjnych.
- Czy tak wąsko sprofilowana uczelnia obawia się niżu demograficznego?
- Tutaj są dwa punkty widzenia. Wąska specjalizacja gwarantuje wysoką
jakość, ale też niesie ryzyko, że gdy rynek straci odbiorców na tego
rodzaju specjalistyczne usługi, wtedy ich dostawca może znaleźć się w
kłopocie. My się ryzyka zmniejszenia zapotrzebowania na logistyków nie
boimy. Obawiałbym się raczej, że zmniejszy się moda na logistykę, bo ta
moda jest czymś dobrym i zarazem niedobrym. Dobrym, bo zwraca
zainteresowanie młodzieży na logistykę, jako wybór przyszłego zawodu,
dzięki czemu nie mamy problemów z naborem. Niedobrym, bo niektórzy
ulegają złudzeniu, że logistyka jest czymś, co zawsze chcieli robić,
tylko o tym nie wiedzieli i w trakcie studiów przychodzi rozczarowanie.
Okazuje się, że trzeba się uczyć matematyki, pilnie studiować nauki o
zarządzaniu, ekonomię, które dają podstawę do podejmowania decyzji
logistycznych. Nagle ta logistyka nie wydaje się tak telewizyjna i tak
medialna, tylko okazuje się ciężką pracą, w której żeby być
specjalistą, trzeba się mocno napracować.
- Często maturzyści nie do końca zdają sobie
sprawę, czym są poszczególne kierunki studiów, a wybór, który muszą
podjąć, to najważniejsza decyzja w ich dotychczasowym życiu.
- Kiedy ja podejmowałem decyzję o wyborze dalszego kształcenia, miałem
do czynienia z przejrzystymi informacjami, bowiem kierunki były ściśle
określone. Dzisiaj ze względu na przenikanie się pewnych dziedzin, jak
chociażby informatyka czy zarządzanie, nagle okazuje się, że elementy
informatyki i zarządzania znajdziemy w naukach medycznych czy
technicznych. Kiedyś ktoś, kto chciał być inżynierem, mógł wybrać na
przykład mechanikę techniczną czy budowę maszyn. Dzisiaj staje przed
możliwością wyboru mechatroniki czy robotyki i zaczyna się zastanawiać,
a cóż to takiego? Czy będzie bardziej specjalistą od mechaniki czy
systemów informatycznych? Nie wie, że będzie mu potrzebne jedno i
drugie w odpowiednich proporcjach. Młodzież ma problemy z rozróżnieniem
tego, co jest przyszłym zawodem i w jakiej dyscyplinie jest ulokowane.
I z tym, co robić w przyszłości.
-Tego pewnie wielu nie wie. Czy Poznań jest
dobrym miejscem dla uczelni kształcącej logistyków? Czy rynek
potrzebuje absolwentów tego kierunku?
- Tak, rynek jest chłonny. Należy mówić o rynku usług logistycznych, bo
to w jakiś sposób kierunkuje absolwentów, którzy składają aplikacje o
przyjęcie do pracy. Nie mogą oni zapominać, że logistyka jest obecna w
każdym rodzaju przedsiębiorstwa. Oczywiście, nie każdy pracodawca
dostrzega wartość w zatrudnieniu logistyka, który mógłby mu zmienić
strukturę kosztów, zapasów czy też w inny sposób wnieść wartość do
przedsiębiorstwa, ale logistyk wszędzie mógłby się znaleźć i dobrze
wykonywać swoją pracę. Dlatego z jednej strony moda na logistykę pcha
do zawodu, a z drugiej docenianie logistyki jako przyszłej profesji i
to nie tylko jako usługi logistycznej, ale i elementu funkcjonowania
każdego przedsiębiorstwa. Rozwija to świadomość wśród pracodawców,
którzy zajmując się działalnością produkcyjną czy handlową dostrzegają
potrzebę przyjęcia do pracy logistyka i powierzenia mu zadań, które do
tej pory robili różni ludzie nie zdając sobie sprawy...
- ...że to jest logistyka?
- Tak. Albo inaczej, nawet jeśli zdawali sobie sprawę, wykonywali to
jako margines swojej podstawowej działalności. W związku z tym nie
mogli z tej wiedzy logistycznej wyciągnąć pełnej wartości, jaką ten
zawód oferuje.
- Jak wygląda współpraca uczelni z biznesem, czy wykładowcami są praktycy?
- Obecnie możemy wskazać znakomite rozwiązania logistyczne praktycznie
w każdym rodzaju przedsiębiorstwa, dlatego współpracujemy z wieloma
firmami działającymi w różnych branżach. Mamy w uczelni Klub Partnera,
który zrzesza prezesów wielkich firm. Oprócz tego oferujemy bardzo
bogaty program praktyk, bo nasi studenci muszą je odbywać, by poznać
naturę logistyki. Zapraszamy na wykłady gościnne fachowców. Każdego
roku kilku z nich prezentuje naszym studentom ciekawe rozwiązania
logistyczne. W ubiegłym roku był tu dyrektor logistyki IKEA w Polsce,
był jeden z szefów ProLogis, największego dewelopera budującego obiekty
magazynowe, który z kolei pokazywał najnowsze trendy w budowie i
projektowaniu magazynów. Dwa razy w roku przylatuje do nas na wykłady
profesor z amerykańskiego uniwersytetu, który zajmuje się łańcuchami
dostaw.
- Jakie predyspozycje powinien mieć kandydat na te studia?
- Przede wszystkim maturzysta musi patrzeć na logistykę podobnie, jak
patrzy na zawód inżyniera czy lekarza. W tym sensie, że nie ma jednej
profesji. Jest inżynier mechanik, elektryk czy budowlaniec i każdy z
nich jest fachowcem. Jest lekarz laryngolog i neurochirurg. Tak samo
jest z logistyką. Absolwent będzie logistykiem, ale może być
specjalistą w różnych ciekawych specjalnościach. Może pracować w
obszarze gospodarki magazynowej, zarządzać transportem czy spedycją.
Może być wreszcie specjalistą od rozwiązań informatycznych w logistyce,
zajmować się bazami danych, komunikacją elektroniczną między dostawcą a
odbiorcą, controllingiem logistycznym. Po pierwsze, nie może się bać
matematyki. Wprawdzie nie wymagamy, żeby był noblistą, ale jednak są to
nauki ścisłe i często podpieramy się aparatem matematycznym. Wzory,
reguły związane z podejmowaniem decyzji o wielkości zapasów, obliczanie
kosztów, kontrolowanie jakości tych procesów. To wszystko odbywa się
przy pomocy metod wskaźnikowych, statystycznych. Jeśli ktoś nie lubi
matematyki, nie musi być logistykiem. Reszta jest kwestią otwartej
głowy. My tego nauczymy, bo tego się nauczyć można. Myślę, że
dodatkowe zainteresowania, na przykład motoryzacyjne czy chęć
podróżowania, pomagają, bowiem otwierają horyzonty i ułatwiają
zrozumienie pewnych procesów. Najważniejsza jest chęć, no i nauka,
ciężka nauka. Trzeba pamiętać, że opuszczenie murów uczelni, to nie
koniec nauki. Działań operacyjnych uczymy się w przedsiębiorstwie i
wtedy trzeba pokazać, jak łączyć wiedzę wyniesioną z uczelni z
praktyką, w jakiej funkcjonuje przedsiębiorstwo i to wszystko
doskonalić i rozwijać.
- Czy są inne uczelnie logistyczne w Polsce?
- Są jeszcze dwie uczelnie niepubliczne we Wrocławiu i w Warszawie,
które w swojej nazwie mają słowo logistyka. Jednak trudno mówić o
konkurencji. My podkreślamy, że oferujemy najwięcej przedmiotów
logistycznych, kontakt z praktykami i jesteśmy uczelnią, która nie
dystansuje się od współpracy z uczelniami publicznymi, wręcz
przeciwnie. Zapraszamy do współpracy wykładowców z Uniwersytetu
Ekonomicznego i Politechniki Poznańskiej. Mamy podpisane z nimi
porozumienie o współpracy i wymianie kadry.
- Logistyka realizowana jest na poziomie studiów I stopnia, czy planowane jest uruchomienie studiów II stopnia.
- Logistyka jest częścią nauk o zarządzaniu, dlatego przez wiele lat
nie była wyodrębniona. Dostrzegamy wartość tego, że wydobyliśmy ją na
wierzch, ale uczymy jej jako kierunku na studiach pierwszego stopnia.
Są to studia zawodowe i dajemy ten zasób wiedzy, który kształtuje
zawodową sylwetkę absolwenta, natomiast na studiach uzupełniających
magisterskich oferujemy studia na kierunku zarządzanie. Po to właśnie,
żeby poszerzyć umiejętności i kompetencje naszego absolwenta. Skoro
dajemy mu zasób wiedzy umocowany w naukach o zarządzaniu, to tak
zrobimy z niego lepszego fachowca. Narzędziowo będzie specjalistą od
logistyki, intelektualnie będzie umiał kojarzyć logistykę z innymi
sferami zarządzania. Dzięki temu będzie mógł podejmować decyzje
menedżerskie i otwieramy mu drogę do najwyższych stanowisk w
przedsiębiorstwie. Realizujemy jeszcze kolejny stopień – studia
podyplomowe. Tam uczymy logistyki w wydaniu menedżerskim, zapraszamy
praktyków, którzy logistyką zajmują się na co dzień. Ktoś, kto ma stały
kontakt z naszą uczelnią, na studiach I stopnia nauczy się zawodu
logistyka, na studiach II stopnia będzie umiał łączyć tę profesję z
menedżerskim podejściem do zarządzania przedsiębiorstwem, a po studiach
podyplomowych będzie mógł zostać menedżerem logistyki. Oczywiście, są
inne strategie realizowane przez uczelnie, skoro pojawił się kierunek
logistyka, są oferty studiów II stopnia. Uważam jednak, że bardziej
efektywny jest nasz model. Nie chcemy, by nasi absolwenci byli wąsko
wyspecjalizowani - zgoda, ale po studiach I stopnia, Po studiach II
stopnia niech mają na tyle szerokie horyzonty, żeby im dyplom nie
przeszkadzał w podejmowaniu nowych wyzwań.
- Czy uczelnia szuka studentów wśród osób uczniów szkół ponadgimnazjalnych?
- Od trzech lat współpracujemy ze szkołami kształcącymi w zawodach
technik logistyk i technik spedytor. Pracodawcy często zwracają nam
uwagę, że firma potrzebuje nie tylko osób z wyższym wykształceniem. Ten
zakres przygotowań wypełniają szkoły średnie. Dzisiaj jest ich ponad
150 i my im pomagamy. Wkrótce odbędzie się III Forum Nauczycielskie
Wyższej Szkoły Logistyki, na które przyjedzie 250 nauczycieli.
Przekażemy im kolejne materiały dydaktyczne. Razem oceniamy programy
nauczania, uruchomiliśmy Olimpiadę Logistyczną. Chcemy się trwale
związać ze szkolnictwem zawodowym. Na przykład okazało się, że brakuje
podręczników do nauki logistyki. Wspólnie z Instytutem Logistyki i
Magazynowania, przygotowaliśmy pięć takich podręczników, mają one
aprobatę ministra edukacji i w tej chwili są to jedyne podręczniki do
nauczania tego przedmiotu.
Dziękuję za rozmowę.