Co z tym koronawirusem?
Zobaczymy. Na razie mamy do czynienia z epidemią, która ma wyraźny potencjał, aby przerodzić się w pandemię. I Światowa Organizacja Zdrowia już właściwie o pandemii mówi.
Wirus przeniósł się na człowieka ze zwierzęcia.
To nic nadzwyczajnego, mieliśmy już do czynienia z podobnymi przypadkami na przykład w wypadku ptasiej grypy, świńskiej grypy SARS. Obecna epidemia nie jest z pewnością ostatnią.
Co dalej? Uda się znaleźć szczepionkę.
To tylko kwestia czasu. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że szczepionka będzie gotowa w drugiej połowie roku.
Późno. Do tego czasu może umrzeć tysiące osób.
Nie powinno być tak źle. Można się spodziewać, że w ciągu kilku tygodni sytuacja się ustabilizuje, a później liczba zachorowań się zmniejszy. Pogoda zazwyczaj pomaga nam zyskać większą odporność w okresie wiosenno-letnim, bo większa ilość słońca powoduje, że ludzki organizm produkuje większą ilość witaminy D, a to mobilizuje nasz system immunologiczny. Jesienią liczba zachorowań znowu może zacząć rosnąć, ale do tego czasu szczepionka powinna już być gotowa.
Dlaczego zaczęło się w Chinach? Nie pierwszy raz zresztą.
Lepiej na to pytanie odpowiedziałby z pewnością epidemiolog. Ale mogę powiedzieć z całą pewnością, że duże znacznie miała w tym wypadku gęstość zaludnienia. Taka epidemia rozwija się przede wszystkim na obszarach gęsto zaludnionych i w tym środowisku szybko się rozprzestrzenia.
Śmiertelność wśród zarażonych koronawirusem wynosi 2,3 procent. Niewiele. W wypadku epidemii SARS ten wskaźnik sięgał 40 procent.
Wyjątkową cechą tego wirusa jest jego zaraźliwość. Koronawirus łatwo przenosi się między ludźmi i zaraża kolejne osoby. W związku z tym mamy do czynienia z geometrycznym przyrostem chorych. W efekcie, w krótkim czasie, zarażonych zostają setki, później tysiące, wreszcie dziesiątki tysięcy ludzi i nawet jeśli śmiertelność waha się w granicach 2-3 procent, to i tak liczba ofiar śmiertelnych jest duża. W ciągu pierwszych sześciu tygodni koronawirus zabił więcej osób niż SARS w ciągu ośmiu miesięcy, pomimo tego, że ma znacznie niższy wskaźnik śmiertelności.
Europa jest słabiej zagęszczona niż prowincja Wuhan, gdzie wirus się pojawił. Więc może u nas skutki będą mniejsze.
Przykład Włoch najlepiej odpowiada na pańskie pytanie. Tam doszło do transmisji wirusa z osoby, która przyjechała z Chin, a zarażony później mężczyzna, zapewne nieświadomie, zaczął rozsiewać wirusa dalej. To pokazuje, jak łatwo ten wirus się przenosi, a w związku z tym, jak jest niebezpieczny. Decydujące znaczenie ma teraz ilość kontaktów, a Europejczycy są bardzo mobilni.
Tacy jesteśmy niby nowocześni, mamy super nowoczesne laboratoria, a w sprawie koronawirusa jesteśmy bezradni.
Na razie, bo wirusy są bardzo trudne w leczeniu. Co roku wirus grypy mutuje i co roku musimy tworzyć nowe szczepionki. Z koronawirusem jest podobnie, przecież on jest znany od dawna, także w Polsce. Ale obecny szczep jest specyficzny. Najtrudniejsze do zwalczenia są RNA wirusy, które swój materiał genetyczny zachowują w postaci RNA, a nie w DNA. RNA to jedno-, a nie dwuniciowa cząsteczka i dlatego łatwiej i szybciej mutuje. Każdy wirus potrafi żyć wyłącznie w komórkach gospodarza, a nim się do niego dostanie jest „zapakowany” w coś w rodzaju białkowej kapsuły. I na tym etapie jego zwalczanie jest trudne. Gdy znajdzie żywiciela, wykorzystuje go do powielania swojego kwasu nukleinowego, potem wydostaje się i atakuje kolejne komórki lub organizm.
GenoXone przygotowuje się do diagnostyki koronawirusa.
Mamy już certyfikowany test diagnostyczny, przygotowany zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia. Kończymy przygotowania logistyczne, w tym procesowanie badań w laboratorium. To czasochłonne, bo mamy do czynienia z wirusem podwyższonego ryzyka. Ale mam nadzieję, że w pierwszej połowie marca, może w pierwszym tygodniu, zaoferujemy wykonywanie badań w kierunku wirusa 2019-nCoV.