Dr inż. Radosław Śliwka, prezes Zarządu SMART Project:

„Ostatnia pocztówka ze starego świata” – tak główni ekonomiści banków oceniali odczyt inflacji za luty bieżącego roku. Z początkiem marca zjawiska dotyczące popytu zostały zakłócone przez epidemię COVID-19. W ocenie ekspertów w kolejnych miesiącach najprawdopodobniej nastąpi spadek cen w branżach dotkniętych samoograniczeniem konsumentów oraz regulacjami państwowymi. Już w tej chwili skutki tych zdarzeń są odczuwalne w turystyce, rekreacji, hotelarstwie, czy gastronomii. Z drugiej strony mamy do czynienia ze wzrostem cen produktów żywnościowych i higienicznych, będącym konsekwencją gromadzenia zapasów przez gospodarstwa domowe. Z perspektywy przedsiębiorstw decyzja o zamknięciu sklepów na przynajmniej dwa tygodnie niweczy wyniki finansowe w marcu i prowadzić będzie najprawdopodobniej do straty finansowej w pierwszym kwartale.

Branża TSL, stanowiąca krwiobieg gospodarki, w naturalny sposób odczuwa skutki zmian związanych z konsekwencjami epidemii COVID-19.

Z perspektywy transportu mamy do czynienia z powrotem do kontroli granicznych, co prowadzi do konieczności oczekiwania w kilkunastogodzinnych kolejkach, a w konsekwencji do ograniczenia dostępności środków transportu. Dużego znaczenia nabiera również rola kierowców. Zawód ten najczęściej obwiniany za korki i niebezpieczeństwa w ruchu drogowym nabiera obecnie kluczowego znaczenia dla utrzymania ciągłości dostaw żywności i środków pierwszej potrzeby.

Należy również zwrócić uwagę, że zmiana struktury popytu ma kapitalny wpływ decyzje związane z planowaniem produkcji i poziomem utrzymywanych zapasów. Zatrzymanie sprzedaży w marcu prowadzić będzie najprawdopodobniej do wyprzedaży w drugim kwartale, gdyż część sieci handlowych może próbować nadrobić planowaną marżę zwiększonym wolumenem sprzedaży.Nie wiadomo jednak, jak kształtować się będą zachowania konsumentów po epidemii i na ile będą oni skłonni do wydawania pieniędzy.Opisane wyżej dylematy prowadzą do niepewności, czy i jakie zapasy budować.

W obszarze produkcji mamy obecnie do czynienia z wysoką absencją spowodowaną koniecznością opieki nad dziećmi wynikającą z zamknięcia szkół i przedszkoli.Pracownicy biurowi pracują najczęściej zdalnie z domu, co w jakimś stopniu zmniejsza prawdopodobieństwo zarażenia. Powoduje to jednak spadek motywacji i poczucie nierówności wśród pracowników produkcyjnych i magazynowych, którzy nie mają takiej możliwości i w naturalny sposób są bardziej narażeni na infekcje.

Niepewność sytuacji w obszarach produkcji i magazynowania potęguje fakt, że dużej części pracowników ze Wschodu w najbliższym czasie kończyć się będą wizy, na podstawie których mogą przebywać w Polsce. Zgodnie z prawem, żeby legalnie pracować powinni oni wrócić do swojej ojczyzny i przyjechać ponownie, co obecnie jest niemożliwe.

Podsumowując, obecnie przedsiębiorcy są ciągle na etapie mentalnego zaprzeczenia powstałej sytuacji oraz podejmowania działań ad hoc mających na celu minimalizację pojawiających się nieustannie nowych konsekwencji epidemii. Przewiduję, że w ciągu kilku tygodni przedsiębiorcy uświadomią sobie, że mamy do czynienia z nową rzeczywistością, a zamknięcie szkół i galerii handlowych potrwa dłużej niż pierwotnie zakładano. W takiej sytuacjizaczną zastanawiać się jak wyjść z sytuacji obronną ręką. Uważam że będzie to czas wewnętrznego rozwoju i doskonalenia procesów, które pozwolą na wzrost firmy i sprostanie nowym realiom po zakończeniu stanu zagrożenia epidemicznego.

Wróć