Wyższa Szkoła Logistyki wspiera kampanię Grupy Raben „Transport jest potrzebny”. W kolejnych odsłonach kampanii staramy się przybliżyć wagę transportu w poszczególnych dziedzinach życia. Publikujemy opowieści różnych osób, które zwracają uwagę na to, że bez transportu nie mogłyby realizować swoich pasji, dokonywać zakupów, rozwijać zainteresowań czy po prostu – funkcjonować normalnie. Przeczytaj opowieść Poli, dla której moda jest życiową pasją. Gdyby nie transport nie mogłaby korzystać z niej w pełni!
„Zielona spódniczka z Anglii, fioletowa koszulka z Hiszpanii i plastikowe sandałki z Włoch. Oto moja dzisiejsza stylizacja. Jestem szafiarką. Modową blogerką. Moim życiem jest moda. Brzmi naiwnie i nonsensownie, ale wierzę, że oddaje ona naszą, ludzką kondycję. Podam przykład, coraz ważniejsza staje się obecnie ekologia, troska o środowisko i jest ona widoczna w trendach modowych. Wagi nabierają też - czy chcemy tego, czy nie - kontakty ze Wschodem. Na tegorocznych (a właściwie zeszłorocznych, jednak dotyczących tego lata) pokazach widoczne były inspiracje wschodnie.
Swoją garderobę kompletuję skrupulatnie. Liczy się oryginalność i niebanalność. Czasem potrafię zamówić okulary w amerykańskim sklepie internetowym i czekać na nie tygodniami. Oryginalność oznacza również niesztampowość. Na tym polega cała sztuka, by nie kupować ubrań tak po prostu dostępnych, tylko szukać i wynajdywać modowe białe kruki. Jest to możliwie w dobie Internetu i transportu, który możliwy jest z najdalszego zakątka świata. Tak kupiłam piękną, jedwabną sukienkę domu mody Gucci z lat 80-tych. Znalazłam ją na portalu zakupowym i sprowadziłam z Australii. Poprzednia właścicielka, również szafiarka, postanowiła odświeżyć swoją szafę i sprzedała jedwabne cudo za 50 dolarów australijskich. A radość i duma z otrzymanej przesyłki pokrywały się z pochlebnymi komentarzami zachwyconych dziewczyn, które odwiedzają mój modowy blog.
Moje ubrania pokonują setki kilometrów, bowiem wierzę w modowy recykling. Zakupione, nienoszone ubrania sprzedaję dalej fankom mojego profilu na Facebooku. I tak australijska sukienka z Sydney trafiła do mojej krakowskiej szafy, a następnie do garderoby Ani z Rzeszowa. Transport jest potrzebny….”
Pola Keńska